środa, 31 października 2018

WriteReader - narzędzie do tworzenia książeczek.

Dla chcących rozwijać talenty pisarskie od najmłodszych lat proponuję aplikację WriteReader. Narządzie działa bardzo intuicyjnie. Jeśli chcemy możemy założyć sobie konto klasy, wprowadzić użytkowników i mieć podgląd na pracę swoich podopiecznych.




Co ważne, zakładając konta uczniom, nie musimy wprowadzać ich pełnych danych jedynie login identyfikujący, który też wcale nie musi wskazywać na imię  czy nazwisko. Myślę, że to ważne ze względu na bezpieczeństwo danych.


Jednak może do rzeczy.
Zalogować możemy się na kilka sposobów korzystając z e-maila, konta google czy facebook'a. Otrzymujemy prosty panel użytkownika gdzie widzimy klasę (jeśli zalogowaliśmy się jako teacher), książki i ustawienia. Książki możemy przełączać na swoje i wszystkie.

Chcąc utworzyć nową pozycję naciskamy (+) w prawym dolnym rogu. Otrzymujemy bardzo prosty edytor, który startuje od strony tytułowej.


Kolejne przyciski pokierują Was przy uzupełnianiu treści. Panel po prawej dodatkowo umożliwia dodanie dźwięków i zmianę języka. Niestety tu do wyboru mamy tylko trzy: angielski, szwedzki i hiszpański (wersja meksykańska).
Do kolejnych stron dodajemy sobie obrazki i uzupełniamy treść (treść ma ograniczoną ilość znaków i nie można ich formatować).


Pod obrazem autor wpisuje swoją treść i jeśli chcemy pod tym tekstem może też swój opis dodać osoba dorosła / opiekun / teacher / nauczyciel.

Niestety mankamentem jest to, że brakuje aplikacji polskich znaków. Tzn. nie całkiem, możemy pisać on-line i mieć je zachowane w wersji elektronicznej. Niestety znikają gdy wygenerujemy PDF. Szkoda. Z tego względu ja zdecydowałem się wydrukować puste książeczki tylko z obrazkami i miejscem do twórczego wypełnienia treścią. Też daje fajny efekt.
Mimo tego śmiało mogą WriteReader'a wykorzystywać np. angliści czy uczący hiszpańskiego. Można również korzystać z wersji on-line do czytania.

Myślę, że zawsze jest jakieś wyjście, jakaś możliwość czy ewentualność. A narzędzie wydaje mi się całkiem ciekawe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz